II Zlot Nauczycieli Angielskiego Ślesin 2016







Mówię Wam, to taka okazja, z powodu której rzeczywiście reaktywuję mój ledwo pełzający blog!! Jestem naładowana mega pozytywną energią!!! A po drugie, głupio mieć zdychający blog, gdy się robiło prezentację m.in. o nim! (tak, dobrze widzicie - ale o tym będzie osobny post). 

Po zaspamowaniu FB przez uczestników II Zlotu zdjęciami, postami, informacjami o zlocie - i po odczytaniu odzewu na te - widzę, że mnóstwo ludzi teraz, już po zlocie, dopytuje, jak się u licha na nim znaleźć?? No otóż, moi drodzy, dobrze byłoby być członkami grupy NAUCZYCIELE ANGIELSKIEGO na FB. Nie jest to co prawda warunek konieczny, ale tak jest zdecydowanie łatwiej, bo trzymacie rękę na pulsie - i 95% tegorocznego zlotu to byli faktycznie członkowie grupy. 

O zeszłorocznym nie pisałam, bo nie byłam na nim - mój mąż układał sobie plan urlopowy już w styczniu, a info o zlocie ukazało się dopiero w lutym - i się niestety te wydarzenia pokryły... :/ A szczerze mówiąc wolałam jechac na zlot, niż na wspólny urlop... Zważywszy, że wtedy w PL panowały zwrotnikowe temperatury ok. 30 stopni everyday, a ja w Międzywodziu owszem, też tyle miałam, ale jak dodałam sobie temperatury z 3 dni... O czym informowałam Was na moim Insta
https://www.instagram.com/p/5i__ZOozSb/?taken-by=aniaxyz (no ok, temperatura z dwóch dni, ale do tego deszcze niespokojne, podczas gdy w całym kraju było słońce). 

W tym roku na szczęście urlop męża i zlot się nie pokryły i już w lutym wpłaciłam zaliczkę na to mega wydarzenie!!!! Tym, którzy jeszcze nie są w grupie, radzę się zapisać przed grudniem - w grudniu właśnie ma paść info o miejscu następnego zlotu i terminie, ale będzie to raczej środek PL i raczej koniec lipca. Tutaj link do grupy: NAUCZYCIELE ANGIELSKIEGO. Nie jest łatwo przejść weryfikację - tzn. nikt nie przyjmie na piękne oczy, musicie udokumentować fakt, że jesteście n-lami / lektorami / studentami ang., i do tego teraz się musicie uzbroić w cierpliwość, bo nasze Adminki po odwaleniu kawała ciężkiej roboty, jaką było przygotowanie Zlotu, mają z miesiąc urlopu - ale jak już zostaniecie członkami, zapewniam Was, że nie pożałujecie i zrozumiecie, że to najlepsze, co zrobiliście w Waszej zawodowej karierze. Serio, grupa jest już wymieniana jako podstawowe źródło wiedzy przez prowadzących konferencje, jak również wykładowców metodyki na studiach. POWAŻNIE!!! A tak na serio, to nie wierzę, że jest w tym kraju jeszcze jakiś anglista, który nie słyszał o tej grupie. Nie przyznawajcie się, jeśli to wy!!!

Ja zapisywałam się w roku 2014, wtedy grupa jeszcze była raczej spokojnym miejscem z garstką pierdzielniętych n-li - freaków - i nie trzeba było przechodzić żadnej weryfikacji. Ale kto późno przychodzi, sam sobie szkodzi i teraz już nie ma tak lekko.

Tegoroczny Zlot odbył się w Ślesinie k. Konina (w tym miejscu chciałam pozdrowić Dziewczynę, któa wykupiła bilet PKP na zlot do Ślesiny w Kujawsko-Pomorskiem :))))))) Dostać tam się z moich okolic nie było łatwo, ale dla chcącego nic trudnego! - a ja byłam więcej niż chcąca. Zdesperowana!!!



WARSZTATY:

Już pierwszego dnia (poniedziałek) mieliśmy 2 warsztaty: z Terrym Clark-Wardem, który przedstawił nam nowe wydanie swojej książki:






Prezentacja wypadła chyba przekonująco, bo po wykładzie pobiegłam zakupić książkę, chociaż obiecywałam sobie, że nie wydam pieniędzy na żadne pomoce, bo potem mi zalegają na półce i nic z tego nie mam, gdyż nie chce mi się do nich zajrzeć. Pochwalę się, że kupiłam tylko 3 rzeczy na zlocie, i właśnie ta to pierwsza z nich. I już nawet zaczęłam się z niej uczyć. Poziom raczej gimbazowo-licealny, ale ja po 8 latach w podstawówce prezentuję niestety coś koło tego, jeśli chodzi o język czynny. Ach, a kiedyś miało się stypendium naukowe za wyniki i 4,5 na egzaminie z PNJA...

Wracając do Zlotu. Drugi warsztat prowadziła Kasia Brzozowska, którą znają wszyscy, którzy mieli okazję uczestniczyć w warsztatach Exciting Teaching prowadzonych m.in. z Beatą Budzyńską i Marysią Wrońską z Fullofideas. Warsztaty miały bardzo na czasie tytuł Brexit czy nie, bawimy się! i koncentrowały się wokół wykorzystania chusty animacyjnej na zajęciach z angielskiego. Były super, bardzo się uśmiałam, chociaż na co dzień nie lubię jak wiecie zabaw integracyjnych z nieznajomą bracią, no ale w końcu na zlocie wszyscy znaliśmy się z grupy fb, co nie?



Kasia na pierwszym planie stoi tyłem, a ja tam w tle dobrze się bawię między Emilką a Kamilą, moimi współlokatorkami

Wieczorem mieliśmy czas na mniej formalną integrację. If you know what I mean. Był grill, były różne kolorowe napoje, a przede wszystkim w końcu na żywo można było porozmawiać z ludźmi, których od 2 lat znałam tylko wirtualnie. I nie gadaliśmy tylko o szkole ;)))

Drugi dzień również był intensywny i obfitował w niespodzianki. Zacznę od drobnej przyjemności, jaką sobie sprawiłam:


jakieś dziwne białe palce mam tutaj, normalnie mają kolor taki jak reszta dłoni


Takie i inne piękne bransoletki robi nasza koleżanka z grupy Ania P. Jest aktywna uczestniczką róznych grupowych mini zlocików oraz tych większych, i zawsze ma przy sobie swoje dzieła. Ja wybrałam matowe agaty, ale było w czym przebierać. To ta druga rzecz, którą kupiłam na zlocie.

A tu ostatnia:


kalendarz nauczyciela zawsze na propsie


Wszystkie pozostałe rzeczy dostawaliśmy w gratisie. Wszyscy czekaliśmy na:






to jest koszulka, nie za bardzo widać. Niezbyt dobry ze mnie fotograf


tu właśnie stoję w kolejce po jakiegoś gratisa, którego zaraz wepchnę (wepcham?) do nowej torby :)

Torba od razu posłużyła, żeby ładować w nią gifty ;)
A dostawaliśmy je po każdej sesji. We wtorek mieliśmy w planie:






Sesja pierwsza, sponsorowana przez Macmillana, nie zawiodła mnie, ale spodziewałam się dobrej zabawy, bo już kiedyś miałam okazję uczestniczyć w prezentacji miłego duetu Łagun&Kiński i też było super. Właściwie nie wiem o czym była. Sądząc po tytule, spodziewałam się czegoś o pytaniach pomocniczych, jak na ustnej maturze, ale potem myślałam że będzie coś o question tagu, a właściwie to było o wymyślaniu dodatkowych pytań do ćwiczeń z podręcznika - wiem, że moja przykrótka recenzja zupełnie nie brzmi zachęcająco, ale jak już kiedyś wspominałam, jestem beznadziejnym recenzentem, nawet jak mnie coś rajcuje na maxa, to nie umiem tego przekazać słowem pisanym / klikanym. Po prostu wierzcie mi na słowo, że nie był to zmarnowany czas.



speed dating z Macmillanem. Kto rozpoznaje Panią naprzeciwko mnie?


kto rozpoznaje Panią Fotograf? ;)


Helen Doron i jej metoda jakby do mnie nie przemawia (z całym szacunkiem do Prowadzącej prezentację, która jest przemiłą i życzliwą osobą) i nie chciałam zmienić zdania, więc opuściłam tę sesję. Zapomniałam wcześniej wspomnieć, że można było przeżyć Zlot nie idąc na żadne zajęcia, no ale nie po to tam jechałam. Z drugiej strony, nie tylko po to, by siedzieć wyłącznie na zajęciach :)

Karoliny Kalisz jednak nie zamierzałam sobie darować. Karolina na co dzień mieszka w UK i jest tłumaczem medycznym pisemnym i ustnym, o wspaniałym dorobku zawodowym i ogromnej wiedzy merytoryczno-językowej. Wszystko to zdołała osiągnąć, żyjąc na tym łez padole DOKŁADNIE TYLE SAMO LAT CO JA, do tego ma męża i dwie ogarnięte Córki - wszystko to powinno dać mi do myślenia i wpędzić w komplex - dlatego staram się o tym nie myśleć.



źródło: repostuj.pl


Mówiąc między nami, na tę przentację przyciągnęła mnie tylko i wyłącznie przebarwna i nieco ekcentryczna osobowość Karoliny, bo temat średnio mnie interesuje. Karolina jest wielce płodnym i aktywnym członkiem naszej grupy i od dawna ją obserwuję (a nawet jeszcze przed zlotem miałam ją w friendsach! - a znałyśmy się wczesniej tylko wirtualnie), ale nie jako psychofanka, tylko po prostu wybitnie inteligentne osoby zawsze są na pograniczu freaka, a mnie takie fascynują. Brzmi jak największe wazeliniarstwo, ale nie sądzę, żeby Karolina w ogóle to miała przeczytać, więc uzewnętrznię się.
Nie zawiodłam się w sumie, jesli chodzi o osobowiść Karoliny, bo opowiadała bardzo barwnie i szczegółowo, do tego tak ekspresyjnie, że w sumie jej mimika i sposób bycia odciągnęły mnie od tematu :)

50 twarzy OK zeszytu darowałam sobie, gdyż całą ubiegłoroczną wiosnę spędziłam na konferencjach Systemu Ewaluacji Oświaty, gdzie OK wychylało się z każdego kąta i naprawdę mam już przesyt tym tematem.

Co do coachingu, to kiedyś tam jak przez mgłę pamiętam, że uczestniczyłam w czyms takim, i z całą pewnością nie byłam zadowolona, więc i to postanowiłam opuścić. Ale moja nowa zlotowa koleżanka Ola z lerni.us powiedziała, że ta akurat sesja o coachingu będzie super i nie mogę jej przegapić. Poszłam więc. Ale szybko doszła do wniosku, że to ja miałam rację i oględnie mówiąc coaching sucks. Smartowaliśmy cele aż miło, rzucaliśmy jakieś symboliczne podeszwy na podłogę mające ilustrowac nasze kroki, już nie pamiętam czy w przód (wprzód?) do wysmartowanych celów, czy wstecz, żeby popatrzeć na nie pod innym kątem... Nie cierpię tej nowomowy coachingowej.





Pan prowadzący ogólnie był spoko, nothing personal, ale coaching w ogóle do mnie nie przemawia. Poprosił nas, abyśmy wybrali sobie cel na tę sesję i wysmartowali go. Cóż, muszę przyznać, że mój został osiągnięty, bo brzmiał: przetrwać! i udało się. Ale kosztowało mnie to dużo nerwów i wyssało ze mnie całą energię. Chyba nie o to chodzi w coachingu. Poszłam do pokoju i dałam upust swojej frustracji, tworząc przyjemnego mema:



dedykuję go Oli


Sesja z coachingiem tak mnie zmęczyła, że zaraz po zjedzeniu obiadu poszłam spać. Opuściłam więc prezentację MM Publications - nie miałam siły po prostu. Zwlekłam się z łóżka wieczorem i poszłam aktywować swoje życie towarzyskie. Dzień zakończyłam przyjemną nocną kąpielą w jeziorze :)

Parę fotek jeszcze z tego dnia:



Śleszele o poranku



z naszymi torbami na ścianie sławy od lewej: ja, Ola z Lerni, Ewa i Ula z NKJO Września oraz Małgosia, o której niżej ;)


po szkoleniu Macmillana. Na zdjęciu znajdziecie też m.in Koleżanki ze zdjęcia ze ścianki, a także Anię od bransoletek i moje Współlokatorki


Mam jeszcze parę fotek, ale to na priv, bo są z wieczornej integracji ;) I raczej Osoba, Obok Któej Siedzę Na Tych Zdjęciach, nie życzyłaby sobie upubliczniania wizerunku ;)) hihi

Środa to był dzień, na którym było najwięcej słuchaczy podczas warsztatów, gdyż krążyła pogłoska, że jest najciekawsza i najbogatsza w wydarzenia. Hmm całkiem przypadkiem i ja miałam wtedy swoją prezentację, ale o tym w innym wpisie. Nie żeby było o czym pisać, że aż potrzebuję osobnego posta, ale nie występowałam sama, a chciałabym napisać więcej o moich Współprelegentkach. Tak czy siak, w środę przyjechały też te osoby, które już się nie załapały na nocleg i/lub takie, które mogły poświęcić tylko jeden dzień na zlot - i zrobiły to w większości w środę.

Oto plan wydarzeń:





Wstyd się przyznać, ale śniadanie tak mnie wykończyło, że poszłam spać i darowałam sobie zajęcia z Oxfordem o readingu.



rozumiecie mnie? (foto: repostuj.pl)


Ale na Olę Dyktę już wstałam. Ola to właśnie Ola z lerni, które tu tak gorliwie linkuję (#kryptoreklama). Nie wiem akurat, czy tych sposobów było 7, zdaje się, że więcej, ale w każdym razie był to przyjemnie spędzony czas i podobało mi się. (Wiem, kolejna fantastyczna recenzja). Dalej jak widzicie jest mój panel, ale o tym kiedy indziej. Czasowo się to nieco poprzesuwało i w końcu występowałam później. Zostałam też potem ambitnie na lingwistyce umysłu by Joanna Kulig-Borges, bo zaciekawił mnie tytuł, a we mnie plątają się jeszcze resztki zainteresowania neurodydaktyką - w sumie to nie wiem, czy to coś pokrewnego - i przez Anię P od bransoletek się nie dowiedziałam, bo przyszła i zgarnęła mnie na piwo :P

Potem nastąpiło dłuuugo (odkąd założyłam bloga, czyli już prawie 3,5 roku) oczekiwane spotkanie na żywo z Marysią z Full Of Ideas. Jak wszystkie jej pomysły, a także wygląd jej bloga, pełne profesjonalizmu. Bardzo mi było przyjemnie posłuchać Marysi w realu, choć inaczej ją sobie wyobrażałam, jeśli chodzi o charakter - co oczywiście nie znaczy, że się rozczarowałam. Zajęcia z Beatą z http://www.blog.playmeandlearn.com/, a jednocześnie Matką Założycielką naszej grupy przespałam, podobnie jak Czasy Inaczej, chociaz byłam na samym początku, i było obiecująco, ale oczy same mi się zamykały i poszłam się położyć. Wstałam natomiast na ostatnią prelekcję made by Kamila. Po pierwsze dlatego, że to moja współlokatorka, a po drugie, jest to Matka Założycielka Klubu Wyrodnego Nauczyciela, który działa w naszej grupie na fejsie, i właściwie zgadzam się z wszystkimi jego założeniami. Jeśli zaintrygowała Was ta enigmatyczna nazwa, to mam dla Was wspaniałą wiadomość - Kamila niedługo rusza ze swoim blogiem, i na nim będziecie mogli szczegółowo poczytać, cóż to takiego.

Na oficjalny koniec wieczora zebraliśmy się wszyscy, aby podsumować zlot, wręczyć wybrańcom elitarne Złote Członki za zasługi w grupie oraz certyfikaty za udział. Każdy brał też udział w losowaniu prezentów, i mnie udało się wygrać Dobble :)



w granatowej sukience, w której Ania P zabroniła mi wygłaszać swoją prezentację, siedzę obok Kasi B. z Happy Kids. Na kolanach mam certyfikat za udział



Potem nastąpiły tańce i swawole, niestety już ostatnie na tym zlocie, bo nazajutrz trzeba było się zbierać :( Dzień zakończyłam kąpielą w jeziorze o północy ;)

Policja, ufo, ani żandarmeria nie przyjechała, natomiast we wtorek gdy kąpałyśmy się w jeziorze przy blasku księżyca, z domku sąsiadującego z plażą wyskoczył jakiś zirytowany pan z gołą klatą i uprzejmie poprosił o ciszę tymi słowy: "Czy możecie państwo zamknąć MORDĘ!!!?????", a potem poszedł skarżyć na nas do kierownictwa ośrodka. A naprawdę nie byliśmy głośno. Ale przychyliliśmy się do jego prośby.



Wszystkie gratisy. Fatalny ze mnie fotograf, bo wydaje się, że nic, a miałam tak ciężką walizkę, że nie dałam rady jej podnieść. Musicie mi uwierzyć, że było tego mnóstwo!


Wiecie, że ja to wyśniłam? Wielokrotnie śniło mi się, że jestem na jakiejś konfie, gdzie leżą stosy materiałów, książek, wszystkiego, co się tylko może przydać i nic tylko brać, ile dusza zapragnie! W Ślesinie my dreams came true!

OŚRODEK:

Kilka słów chciałam powiedziec o ośrodku, a tym samym złożyć głęboki pokłon naszym Adminkom (#podliz), gdyż spodziewałam się standardu z zielonej szkoły, a tymczasem miałam przyjemnośc gościć w pięknym pensjonacie / hotelu? Z przepysznym jedzeniem. W pięknym otoczeniu. Dość powiedzieć, że przedpokój i łazienka w moim pokoju były większe niż te moje domowe. A przez te 3 dni zjadłam więcej niż przez cały lipiec w domu. 
Polecam Bernardynkę wszystkim przemierzającym wielkopolski outback.

Ogólnie chciałam wyrazić zdumienie pomieszane z niedowierzaniem i podziwem dla naszych czterech Adminek Beaty, Asi, Gosi i Sylwii za to, że ogarnęły TAKĄ imprezę, i zrobiły to sprawnie i bez nadęcia, atmosfera była super. IATEFL niech się chowa! (TUTAJ psioczyłam na tę organizację, jeśli ktoś nie czytał). 

WSPÓŁLOKATORKI:

Muszę po prostu wspomnieć o tych wspaniałych Dziewczynach, z którymi dane mi było dzielić pokój przez te 4 cudowne dni. Zero problemu z łazienką, chociaż było nas 3, a łazienka jedna. (No może dlatego, że chodziłam spać kilka godzin po moich Roommates ;) Zero przepychania się przed lustrem, mimo, ze też było jedno, a nas 3. Życzliwe rady i komplementowanie swojego wyglądu 24h na dobę. Do Emilki mam wielki sentyment, bo to była jedna z pierwszych osób, które zaczęły komentować moje pierwsze nieudolne wpisy na blogu, i właściwie znam ją dzięki blogowi, a nie poprzez grupę. Bardzo się cieszę, że w końcu mogłam poznać ją w realu :)
Kamilę znałam wirtualnie z grupy. Jest cudowną, ciepłą, inteligentną osobą z dużym poczuciem humoru. A do tego jak już wspomniałam, niedługo zacznie pisać swojego bloga!! Can't wait! Będę wierną czytelniczką. 
Nie mogę zapomnieć o Gosi, którą poznałam dzięki mojemu fanpejdżowi na tydzień przed zlotem! Gosia w dobroci swojego serca zaproponowała, ze mnie odbierze z Konina z dworca i dowiezie do ośrodka. Gosia mieszka w okolicy, tak więc nie nocowała na miejscu, ale była z nami codziennie - taki daily roommate ;) Małgosia jest na fotce na tle ściany sławy z samego brzegu po prawej. (to zdjęcie z torbami).

Dobrałyśmy się idealnie Dziewczyny, musimy powtórzyć za rok w tym samym składzie!



Na koniec pozdrowienia dla wszystkich, z którymi się bawiłam na zlocie - było nas ok. 70 osób, w porywach więcej, więc nie z każdym dałam radę zamienić słowo, choć się starałam. Imiennie dziękowałam już na FB, więc nie będę się powtarzać. To było najlepsze szkolenie ever!



W Koninie na dworcu żegnam ekipę z Warszawy (zdjęcie by Ania Ł.)



-------------------------------------

Wszystkie zdjęcia w tym poście pochodzą od uczestników zlotu, część robiłam też ja. Pobrałam je z grupy NA z fb. Nie jestem wstanie teraz dojść, kto był autorem poszczególnych, jeśli ktoś sobie nie życzy, żeby jego zdjęcie (lub zdjęcie z nim samym rozpoznawalnym na focie) było tutaj zamieszczone, proszę o kontakt, a na pewno dojdziemy do konsensusu. 



Komentarze

  1. hej :) fajny artykuł, zachęca do udziału w zlotach ... niezmiernie podoba mi się Twój sposób pisania, z tymi wstaweczkami in English, taka pogaduszka fajna... pozdrawiam :)kasia

    OdpowiedzUsuń
  2. Pisz szalona Kobieto, ten post aż kipi Twoją energią :D
    Świetna recenzja ze Zlotu, po takim wpisie chyba każdy będzie chciał tam pojechać za rok. Więcej nie napiszę, bo idę spać, a przeczytanie Twojego wpisu zajęło mi prawie kwadrans (wydłużyło mi się, bo miałam przerwy na śmianie się :D)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale wyczerpujący wpis! Super :) A ja jestem ciekawa co to dokładnie znaczy, że inaczej sobie mnie wyobrażałaś ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. myślałam, że jesteś bardziej żywiołowa, a tutaj wydałaś mi się bardzo stonowana

      Usuń
  4. Czy warto nabywać kalendarz z Pearsona? To będzie mój 1:) czy mogłabym prosić o jakieś zdjęcia ze środka?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. w zeszłym roku nie miałam kalendarza nauczyciela, tylko zwykły c=szkolny uczniowski, i poza wkłądką na listę uczniów i plan lekcji one się niczym od siebie nie różnią.

      Usuń
  5. a jaka była zabawa z chustą animacyjną?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. coś z wężami, coś z kolorami - wszystkie super, ale to kasia przybliży szczegóły ;)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty