W 80 dni dookoła świata - English cuisine w zarysie







Zapraszam na kolejny wpis w ramach akcji "W 80 blogów dookoła świata". Tym razem kulinarnie. Pojedzcie sobie przed lekturą tego posta, żebyście nie zaślinili monitora, gdy zaczniecie czytać. Choć czy w brytyjskiej kuchni jest cokolwiek, na widok czego może cieknąć ślinka? Przekonajmy się!

Jak powiedzieć 'smacznego' po angielsku?? Good appetite? Enjoy your meal? Pierwsze wyrażenie nie będzie raczej użyte przez native'a, chyba że w zdaniu, ale nie w rozumieniu naszego 'smacznego' . To już bardziej popularne jest... francuskie (!) Bon appetit! A Enjoy your meal można prędzej usłyszeć od kelnera podającego nam danie, zwyczajowo tak jak u nas przy obiedzie między członkami rodziny - jest nieużywane.

Skąd taki problem z tak - wydawałoby się - podstawowym zwrotem? Jak powiedział mi kiedyś jeden native - po prostu każdy zasiadający do angielskiego posiłku wie, że nie będzie w nim nic smacznego, więc po co te zbędne uprzejmości :D

Może coś w tym jest. Zauważyliście na przykład, że właściwie wszystkie typowo brytyjskie dania mają konsystencję jakby przeznaczone były dla bezzębnych niemowląt lub staruszków (też bezzębnych)? Coś o takim stanie skupienia nie gwarantuje lukullusowej uczty. O czym mowa? a o tych znanych daniach: mashed potato (tłuczone ziemniaczki), fish cake (coś jak kotlet mielony z ryby), baked beans (a la fasolka po bretońsku, najczęściej z puszki), HP sauce (popularny sos, jeden z wielu brązowych - to ulubiony kolor Brytyjczyków jeśli chodzi o sosy), gravy (inny brązowy sos, pieczeniowy), custard (następny sos, tym razem żółty i słodki), rice pudding (coś jak ryż na mleku).

Zbierając materiały do tego postu wiedziałam już, że na jednym wpisie się nie skończy. Mimo kiepskiej opinii, tradycyjna kuchnia wyspiarzy jest przebogata. Post nie może być jednak tekstem, który czytamy dłużej niż 3 minuty (tzn. może, ale po trzeciej minucie każdy czytający i tak przeskoczy gdzie indziej - w czasach wiecznego pędu ciężko jest się na czymś dłużej skupić), więc z konieczności wpis ten będzie mocno skondensowany. Temat jednak bardzo mi pasuje, dlatego spodziewajcie się więcej w bliżej nieokreślonym czasie i raczej później niż prędzej - niestety.

Tak czy siak, oto kilka ciekawostek:

- czy i dla Was zawsze było zagadką, dlaczego słowo kolacja ma różne tłumaczenia, a najczęściej dwa: supper i dinner? Czy to synonimy? Każdy chyba czuje, że nie bardzo, że jakaś tam różnica istnieje. Ale nikt do końca nie wie, o co chodzi. Czy o porę posiłku? Czy ma to coś wspólnego z tym, że po drodze w rozkładzie posiłków jest jeszcze lunch (zwany niestety coraz częściej lanczem, a przecież tak ładnie brzmi nasze swojskie drugie śniadanie....)? Odpowiedź brzmi: wszystko zależy od klasy społecznej. Jak zapewne pamiętacie, brytyjskie społeczeństwo uwielbia dzielić ludzi na warstwy. Oczywiście, robią to ci z wyższych klas - a tak prawdę mówiąc, to ze średnich, ci z wyższych nie muszą się określać w ten sposób - żeby podkreślić swoją wyższą pozycję w hierarchii. No i co się okazuje: dinner to obiad - albo inaczej - posiłek jedzony w środku dnia - dla warstwy robotniczej. Czyli supper jest takim odpowiednikiem naszej polskiej kolacji? - zapytacie z malejącą intonacją, która jak to w question tagach sugeruje, że pragniemy jedynie uzyskać potwierdzenie tego, o czym wszyscy już wiedzą - i niestety będziecie się mylić! Owszem, klasa robotnicza spożywa kolację (w końcu muszą się dobrze odżywiać, aby wydajnie pracować) - z tym że nazywa się to u nich tea (między 5.30 a 7.00pm). I nie jest to high / low / afternoon tea z herbatką i scones. Czy wszystko już jasne? To teraz zajmiemy się nomenklaturą klasy średniej. To oni w środku dnia spożywają lunch, a wieczorem jedzą supper albo dinner - w tej klasie te słowa to rzeczywiście synonimy. A co z klasą wyższą? Dla przedstawicieli tej klasy dinner jest oficjalny, a supper bardziej nieformalny.



Prawdziwe angielskie scones, w małej kawiarence w Rottingdean (East Sussex). To z tyłu to puchar bitej śmietany - najpyszniejszej na świecie! pod warunkiem, że zjesz 3 łyżeczki. Do dziś mnie muli na sam rzut oka na to zdjęcie. Zdjęcie wykonała moja koleżanka Leyre Martinez. Ale i ja tam z nią byłam, miód i wino piłam (tzn. kawę). 


- na pytanie, jakie posiłki występują w UK [czyt. ju kej], nieobyta większość powie: breakfast, lunch, dinner, supper. Bardziej świadomi dorzucą tea, a znawcy tematu dopowiedzą brunch. Ale czy będzie można ich nazwać znawcami, skoro pominą: elevenses, packed lunch, school dinner, wspomniane wyżej high / low / afternoon tea oraz snack? No właśnie. Pytanie konkursowe brzmi: o której spożywa się elevenses? Oczywiście, im wyżej pniemy się w drabinie klasowej, tym więcej posiłków nas czeka. Zdecydowanie nie jest to warstwa dla dbających o linię. Prości ludzie i pariasi zadowolą się triadą breakfastu, dinneru i supperu.

- kolejny kłopot jest z herbatą. Jak już wspomniałam, spotkamy high and low tea. Myśląc logicznie, high tea jest dla klas wyższych, low dla niższych. No cóż... Jest dokładnie na odwrót! (Hehe, kolejny raz się Wam nie udało?) Planuję szczegółowy wpis o herbacie, wtedy wyjaśnię, skąd te nazwy. Uzbrójcie się w cierpliwość.

- spotted dick. Już widzę Wasze wstydliwe uśmieszki zażenowania. Nie, nie jest to kolejna zabawa tych wyuzdanych gimnazjalistów. Ani też choroba weneryczna. Jest to rodzaj puddingu (o puddingach osobny wpis - uzbrójcie się w cierpliwość) z suszonymi owocami, podany z sosem custard (tym żółtym i słodkim). Dziwna nazwa - słowo 'dziwny' to raczej eufemizm. Jak ci ludzie mogą o tym rozmawiać? Czy nie krępuję ich używanie tego słowa na d w codziennej rozmowie? Ano, okazuje się, że mimo wymyślenia tak frapującej nazwy, Brytyjczycy mają w sobie nieco przyzwoitości. Były nawet próby zmiany nazwy na spotted Richard - oprotestowane przez kulinarnych ortodoksów (i zapewne przez Richardów).

- Jeśli, będąc w UK, chcecie uchodzić za światowych, pod żadnym pozorem nie kupujcie, nie spożywajcie, nie przyrządzajcie:

  • koktajli z krewetek
  • jajek z frytkami
  • kanapek z frytkami (oni naprawdę jedzą jajka i kanapki z frytkami...???)
  • ryb z puszki
  • owoców z puszki - zwłaszcza broń Boże w syropie!
  • sałatek makaronowych
  • sałatek ryżowych
  • pokrojonych jaj na twardo
  • pokrojonego pomidora z zieloną sałatą (niepokrojone jaja są OK, tak samo pomidor może być pokrojony, ale jak najdalej od sałaty!) 
Są to pospolite, proletariackie dania. A jesteś tym, czego nie jesz

_____________

ŹRÓDŁA:
Some British food for thought by Agnieszka Dacka w "The Teacher" 10 (102)
Mrs Joyce Hoover's how to be British by M. Ford, P. Legon
Przejrzeć Anglików by Kate Fox

----------

U innych blogerów też smakowicie!


Chiny (po raz pierwszy w zestawieniu - WOW [czyt. łał])
Biały Mały Tajfun Baixiaotai - 12 potraw Yunnanu
Francja:
Francais-mon-amour - Moje osobiste top 5 kuchni francuskiej
Love For France - Boeuf bourgignon

Francuskie (i inne) notatki Niki  -  Kuchnia francuska - moja osobista lista "pięciu przebojów"
Hiszpania:
Hiszpański na luzie - Czosnek w kuchni hiszpańskiej
Holandia:
Język holenderski - pół żartem, pół serio: Holenderska kuchnia

Niemcy:
Blog o języku niemieckim - Dziwne niemieckie dania.

Willkommen in Polschland - Kuchnia niemiecka a sprawa polska

Niemiecka Sofa - Kuchnia w Niemczech - przepis na Currywurst

Norwegia
Morskie opowieści (kulinarne)
Rosja
Rosyjskie Śnadanie "bliny, kawior, Łomonosow
http://www.rosyjskiesniadanie.pl/kucharska-sobota/bliny-kawior-lomonosow/

Szwajcaria:
Szwajcaria moimi oczami - Tradycyjne potrawy w poszczególnych kantonach Szwajcarii.
http://szwajcarsko.blogspot.com/2014/11/tradycyjne-potrawy-w-poszczegolnych.html 

Szwajcarskie Blabliblu - Co można zrobić z sera? 
Szwecja:
Szwecjoblog - Szwedzka kuchnia? Szwedzkie kuchnie!
http://szwecjoblog.pl/2014/11/szwedzka-kuchnia-szwedzkie-kuchnie.html

Wielka Brytania: 
English-at-Tea - Kuchnia Anglii moim okiem 

English My Way

Włochy
Wloskielove - Jak Włoszki to robią, czyli czy makaron tuczy?
http://wp.me/p4n2x4-b9

Primo Cappuccino - Jak skutecznie obrzydzić sobie Włochy?

Studia, parla, ama - 10 rzeczy o kuchni włoskiej, których nie wiedziałeś:
http://studiaparlaama.pl/w-80-blogow-dookola-swiata-10-rzeczy-o-kuchni-wloskiej-ktorych-nie-wiedziales/

Wietnam
Wietnam.info - Kuchnia wietnamska



Może chcecie się dołączyć i od przyszłego miesiąca też pisać teksty w ramach naszej akcji? Piszcie na: blogi.jezykowe1@gmail.com lu wbijajcie na grupę https://www.facebook.com/groups/jezyki.kultura/
Zapraszamy wszystkich blogerów językowych!

Komentarze

  1. Padłam. :D Zaczęłam się śmiać przy "low tea" i już mi tak zostało do końca, kiedy przypomniał mi się jeden z ulubionych kawałów:
    Idzie niedźwiedź przez las i widzi na drodze jeża, który coś sobie zajada:
    - Co jesz? - pyta niedźwiedź.
    - Co niedźwiedź? - odpowiada jeż.
    Niedźwiedziowi zrobiło się trochę głupio, więc postanowił zapytać inaczej:
    - Co jesz jeżyku?
    - Co niedźwiedź misiu?
    Bardzo pouczający wpis. ;-) W końcu "we learn best in moments of enjoyment".

    OdpowiedzUsuń
  2. Co za dziwaczne zalecenia z tymi daniami, których należy unikać! Ja bym sobie od razu, na przekór zaserwowała załatkę makaronową z tuńczykiem z puszki i pokrojonym jajkiem na twardo! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a ja uwielbiam sałatkę ryżową, przygotowałam w piątek na imprezę nauczycielską - szła jak woda. Widać jesteśmy prostakami ;)

      Usuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja się nie mogę doczekać wpisu o herbacie! I jako człowiek ciężko pracujacy, z klasy bynajmniej nie najwyższej, mogę ograniczać się do kilku nazw posiłków...

    alessandra

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie ten wpis wskakuje na listę moich priorytetów!

      Usuń
  5. Świetny wpis- uśmiałam się a przy okazji dowiedziałam czegoś nowego :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Czekam na wpis o herbacie! Uwielbiam ją, więc liczę, że dowiem się u Ciebie wielu ciekawostek :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Hahaha ale się konkretnie uśmiałam, ale również niesamowicie dużo dowiedziałam! Zaczęłam się śmiać chyba już na początku, a skończyłam na komentarzu Emilki. Teraz próbuję przetłumaczyć ten kawał Stevowi i on się śmieje...z moich prób...

    OdpowiedzUsuń
  8. Ooo cudny post! pierwszy raz jak zobaczyłam jak Anglicy jedzą bułkę z frytkami w środku myślałam, że padnę... Potem przyzwyczaiłam się do widoku jacket potatoes (na szybko - ziemniak hop do mikro na 20 min), do którego dodawano tuńczyka z puszki. I o ile fish&chips zaserwowane w gazecie smakuje najlepiej, to reszty długo nie mogłam znieść..

    OdpowiedzUsuń
  9. Fascynujący wpis, ileż się nowego dowiedziałam. Dzięki Ci za niego Aniu!

    OdpowiedzUsuń
  10. Hie, hie, doskonały wpis. "Spotted Richard" - umarłam!

    OdpowiedzUsuń
  11. Haha, native świetnie podsumował ich kuchnię :D
    Wow ile śmietany w kielichu.. też mnie mdli ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ale naprawdę smak nie równa się z naszym. Mimo wszystko naszej możesz zjeść więcej! Bo nie jest tak zapychająca.

      Usuń
  12. Cenne wyjaśnienie co, kiedy i dla kogo :) No i uśmiałam się przy wyjaśnieniu, dlaczego Anglicy nie mówią sobie "smacznego" :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja tez czekam na tematyczne wpisy, bo juz tutaj niezle sie usmialam, ale i dowiedzialam wielu ciekawych szczegolow :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oj nie wiem, kiedy znajdę czas... myślałam, że w czasie przerwy Xmas, ale po ostatnich rewelacjach pani minister nie wiem, czy w ogóle będę w domu, czy może w pracy...?

      Usuń
  14. Dzięki Rub za taki pouczający wpis, nie miałam jakoś okazji dowiedzieć się jak i z czego wynikają ukejskie różnice w nazewnictwie posiłków.

    Jeśli chodzi o moje doświadczenia kulinarne, to w Londynie miałam pierwszy raz okazję napić się 'bawarki' (swoją drogą, ciekawa nazwa) i mimo, że nie pijam tak herbaty to doświadczenie było neutralne, w kierunku pozytywnego. Jeśli chodzi o herbaty, to mam wrażenie, że u nas jest większy wybór herbat innych niż czarne. W Polsce moją ulubioną jest zielona z marakują, a w Szkocji nie mogłam nic podobnego znaleźć. Kupiłam smakowego Twiningsa, ale to jakoś zupełnie nie mój smak. Ryba z frytami jest smaczna jeśli się dobrze trafi, ale z oczywistych względów to nie jest danie, które bym chciała jeść codziennie ;). W lokalnym markecie (nie znalazłam niestety lokalnego ryneczku z warzywami i owocami) jest trochę większy wybór warzyw i owoców niż u nas, co ciekawe ciężko kupić grzyby inne niż pieczarki (a te bywają w 2-3 różnych rozmiarach), latem chciałam kupić kurki to raz mi sie udało, ale nie były jakoś szaleńczo świeże. Nie rozumiem też, dlaczego tu wszystko jest paczkowane, prawie żadne warzywa i owoce nie leżą luzem i nie można sobie wybrać najdorodniejszych ;).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bawarkę piłam w przedszkolu bleeee. W GB już nie próbowałam. Co do owoców to faktycznie wszystko paczkowane, natomiast pamiętam jak kupiłam 3kg jabłek za funciaka w Tesco - i to były najpyszniejsze jabłka, jakie kiedykolwiek jadłam. Może czymś pryskane itd, nie wnikałam, grunt, że były doskonałe.

      Usuń
  15. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sprawie reklamy zapraszam do działu "Współpraca".

      Usuń
  16. No ta kuchnia nawet wydaje się interesująca ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty